Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru
Szanowni Państwo, Drodzy Przyjaciele teatru i nas wszystkich,
powinienem dziś złożyć Państwu, wszystkim pracownikom Teatru i sobie życzenia z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru. I zrobię to szczerze, bo wszyscy na nie zasługujemy. Wcześniej jednak pozwolę sobie na chwilę refleksji, która być może pozwoli zapalić choć jeden reflektor i rzucić trochę światła na mrok, który w ostatnich dniach ogarnął naszą scenę.
Nie potrafię wyrazić słowami tego co czuję codziennie, chodząc po teatrze. Teatrze, który ostatnimi laty dzięki Wam tętnił życiem, rozbrzmiewał gwarem i śmiechem niemal całą dobę, przez bez mała 300 dni w roku… Teraz stoi pusty i ciemny.
Jestem optymistą (bo każda inna postawa dziś nie ma najmniejszego sensu) i wiem, że już niedługo będzie inaczej.... To, że dziś nie ma tu widzów, nie ma aktorów, techniki i innych pracowników - to tylko chwila w 130-letniej historii tego budynku...
Skąd to wiem? Słyszę... głosy. Każdego dnia przemierzam teatralne korytarze, pustą scenę, przechodzę obok pustych garderób. W ciemności, bo znam tu na pamięć każdą ścieżkę. I wszędzie słyszę głosy moich aktorów, słyszę muzykę. Nie wybrzmiała, nie zdążyła, nasza ostatnia premiera, fantastyczny Cyrano de Bergerac!! Słyszę jej dźwięki - szczęk broni w pojedynkach, wspaniałe frazy 13- zgłoskowca. Słyszę arię Don Kichota i Aldonzy, rozmowę demonicznego Wolanda i pięknej Małgorzaty.
Słyszę też Was, naszą publiczność, bez której przecież nie istniejemy, a nasza praca nie ma sensu. Słyszę wasz śmiech, refleksyjną ciszę, westchnienia, a czasem nawet tłumiony szloch... A potem pojawia się Zorba, silny jak skała Zorba i mówi do mnie: „ŻYCIE TO JEST TO!! ŻYJ TAK JAKBYŚ MIAŁ ZARAZ UMRZEĆ!!!”.
Głęboko w to wierzę, że przetrwamy ten trudny czas i niedługo wrócimy do siebie. Nie tylko nie możemy bez was funkcjonować - uzależniliśmy się od was i od waszej tłumnej obecności.
Na koniec wspomnienie. Kiedy tamtego 11 września pracowałem z przyjaciółmi w Lublinie na spektaklem Sceny z życia Mitteleuropy, szaleńcy uderzyli w Twin Towers...
Wtedy też nagle wszyscy zamarliśmy, cały świat stanął i myślał, że to jego koniec... Po trzech tygodniach od tamtych wydarzeń byłem z zespołem w Nowym Jorku i grałem na Manhattanie Ferdydurke, niedaleko „strefy zero”, w teatrze La MaMa, a dookoła fruwał jeszcze azbest... Świat wtedy podniósł się z popiołu. Dziś tez damy radę. Wszyscy razem.
Winston Churchil powiedział: „Jeżeli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się, idź dalej. Wszystko się kiedyś kończy”. I my się nie zatrzymamy.
Przeczekamy razem. I będziemy z wami na tyle, na ile to dziś możliwe i bezpieczne. Zaglądajcie na stronę teatru, na nasz Facebook i Instagram. Tam znajdziecie w nieco innej, może nieoczekiwanej formie, trochę teatru, nieco uśmiechu, odrobinę zapomnienia i otuchy.
Z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru życzę nam wszystkim… powrotu. Show must go on!
Witold Mazurkiewicz
Dyrektor Naczelny i Artystyczny
Teatru Polskiego